ыь

685

но

106

Slawa glNi6 siq *xie, za twoJq

А roztropnym —pkiem, rqkq swoJ4 krwawq

zapalczywou вгод. w ten ezu bamowal•

Moskwa zochwala, gdy krew naszq rozlewala.

Swiadczq ci, со за twoj# mqdro{ciq dNtaH

Wolnobci, а ojczyznq mil' *daH.

Ти пат teru, s*achetny 01e{nicki, ciebie

Niedostaje w teJ naszeJ gwaltowneJ ptrzebie.

Alboby6 sp61nie z braciq zaiywal ЫоЬу

ТусЬ roztyrk6w, 7iF mialby' swe вровоЬу,

ktbrymiby{ bamowal domowe niezgody,

А, mniej niebezpieczehstwo явив, leczyl wrzody,

Jakimi siq ojczyzna barzo napsowab.

Niestetyi, czegom gmutna matka

Во kto jut przyjacielem wiqtszym jako

Ту? umiesz obom stronom rzu prawdq ВпаКо ;

Nie ciq przyjaih krewna, ani dary

kosztowue twoJej cnoty nacbyn. z swej miary,

Lecz ОаК m6wiq) w idziesz: rzEzy giezmy610ne,

NieehaJ przyznajq испе od eiebie zg«bne

Strony. Ale nieszc*ie tak rozdarlo

На пав, ieby пав % ziemiq rado r6wno starlo;

А to i w tym punkeie siq nieiyczliwym dalo

Uznab, ie ciq roztyrkach tych пат mie6 zajrzalo.

Prawda, ie ludzi dosyb roztropnych w teJ mierze.

jest niejeden, со tq prowinbyq biarn

Na siq, lecz ciebie niemau, coby{ dopomagal,

А czego nie dostaje, radq wspomagaL

Panie, со 6wiat rzadziu i niebieskie obroty,

z пав, prosimy ciq, te srogie Hopoty,

А daj joi пат odpocz#, bo oto

Lud skwiorczy, pelen strachu, plen trwogi.

Wejny па placz pos*twa, kt6rego sorowy

Ci6nie iolnierz bez miary dotychezu domowy.

А zloiywszy, о Boie, ciqikie te ciqiary,

1 do i8kry najmniejuej zgasiwszy poiary,

NiechaJ ciq krzywda oasn ватедо zaMi,

kt6rq тату od МовКну, i wybaw z niewoE

Wszystkich,.w jq tam cierpiq; а ват nuzej wzgardy

Иты 8iq, jakq пат lad wyr*il ten hardy;

Pokarz jako Gomot% wybawiwszy 1Atq

takai zlo" i taka r6wnie w nicb